I spójniki
Agape i inne przypadki - Agnieszka Sroczyńska - 72 strony. (Wydawnictwo Font, Poznań 2019)
Wracam, wywracam, przewracam, odwracam, zawracam. Czynności skrajne, ale mające ten sam rdzeń. Kilka dni z tomikiem Agnieszki Sroczyńskiej uczyniły ze mnie czytelnika zdartego - wydartego przez słowa. Na pewien czas odrzucałem książkę na bok, by potem łapczywie chłonąć wyrazy pełne naiwności. Innym razem słowa okrutnie prawdziwe i mocno szczere. By w końcu zasnąć z twarzą przylepioną do szyby autobusu, z książką u stóp, zaczepiony przez dojrzałą kobietę: - Czas się obudzić. Z-rozum-ieć niezrozumiałe. Pojąć niepojęte.
Agnieszka Sroczyńska - Kostuch, poza tomikiem "Agape i inne przypadki" (tłumaczonym także na rosyjski) - jest literacko skrajna. Bywa ostra, niektórzy twierdzą - że brzytwa, że kosa. Jej sądy krytyczne są wyraźne i nie znoszą kompromisów. Zupełnie inaczej jest w poezji. Krytyczka i znawczyni literatury (zwłaszcza poezji) zamienia się w Świteziankę. W Nimfę tkającą słowa z pajęczyny spostrzeżeń realnych i onirycznych.
Zacznijmy od najlepszego "kawałka" w całym tomiku. "Portret kochającego mężczyzny". Wiersza poruszającego i ruszającego przedsionki (mojego serca) miłości.
"Przychodzi z zapowiedzią dobrego dnia.
Zarządza pobudkę z koszmarnego kłamstwa,
serwując kawę o zapachu terpentyny .
Z maniakalnym uporem maluje słowa,
w które ona już dawno straciła wiarę.
Na listy pożegnalne odpowiada -
I tak wrócę.
Kto odgoni od ciebie złe duchy?
Wraca.
Mimo jej zamkniętych ust."
C10H18 - taki wzór chemiczny ma terpentyna. Mieszanina intensywnych, charakterystycznych (silnych) zapachów. Jaki wzór chemiczny ma miłość? Czy ma go w ogóle? Jakie należy zastosować równanie, by dociec, że "to coś" się nie rozleci, nie przeminie. Że ma sens. Pomimo i mimo częstych, zbyt częstych "burz i wybić z fekaliami z kratek ulicznych". Zapach terpentyny - mimo swojej intensywności - przeminie. Związku nie da się utrzymać na oparach. Trzeba być silnym, wytrwałym, wyrozumiałym, pewnym siebie, uczciwym i ufającym. Wybaczającym.
Dlatego wybrałem ten utwór. Bo mnie ujął, objął. Zrozumiałem go. Po swojemu. Dla siebie.
Całość opowieści Agnieszki Sroczyńskiej nie jest "ujęciem wody" dla "Ubogich i dla Kucharek". Bo podobno - jak pisze redaktorka Łucja Dudzińska - poetka tworzy dla "takiego" odbiorcy. To mruganie do Czytelnika i coś czego nie znoszę. To pewna forma auto-usprawiedliwienia. Zupełnie zbędne alibi. Bo, gdyby komuś "moja poezja nie przypadłaby do gustu, to powiem, że pisze dla kucharek". Boże, jakie to śmieszne i obłędnie infantylne.
Agnieszka Sroczyńska naprawdę nie potrzebuje alibi. Dobrze wie co i jak chce osiągnąć swoją dłubaniną w s-ł-o-w-i-e.
Tworzy obrazy poetyckiej prozy. Opisuje stan zastały. Czas dokonany. Jabłko na stole, dziadka w stodole, kurę przebiegająca przez szosę - i nagle pojawia się magia. Magia poetyckiej puenty. Jak na przykład w wierszu "Muszla" (strona 44).
Leci, płynie nurt opowiadania i akt strzelisty zdumiewa, onieśmiela. Zacytuję tą ostatnią linię, którą sobie upodobałem:
" Już nie robi szumu."
Czyż nie szumi Wam w duszy, po takich słowach? Z uśmiechem na twarzy przystąpiłem do dalszego rozdrapywania ran ukrytych w tej poezji.
Pamiętacie ostatnie słowa z wiersza "Portret kochającego mężczyzny"?
"Wraca.
Mimo jej zamkniętych ust."
No właśnie! Perła. Również muszla.
Żeby nie cytować bez przerwy i wciąż, posłużę się jednak jeszcze jednym, by udokumentować moją tezę o celowości zabiegów, które stosuje poetka.
Wiersz zatytułowany "Na każdym kroku". Fabuła, a potem strzał!
"Ile jeszcze prób
nieudanych
przede mną."
Autorką nie stawia znaku zapytania. Stwierdza stanowczo (.) kropką, a jednak czytelnika zostawia na rozstaju dróg, z wątpliwości, z "cofaniem się" w snach, w krokach, śladach, cieniach, drogach, widnokręgach. W samotnych, bezsennych nocach.
Bo "Wszystkie odpowiedzi ukryte w twoich dłoniach".
Możliwe, że na wiele pytań odpowiecie sobie już "dzisiaj", gdy przeczytacie z uwagą pomysł na zrozumienie samej siebie i "drugiego", zawarty w "Agape i innych przypadkach".
To kobiece spojrzenie na świat ma w sobie męskie geny. Nie wykluczam, że dlatego tak łatwo przyswoiłem sobie ten tomik.
Nota: 8/10
Ilustracja do tekstu - Jarek Holden G.