Ruchome piaski


Sztuka obsługi penisa. Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski, 360 stron. (Wydawnictwo AGORA, 2018)

Andrzej Gryżewski i Przemysław Pilarski zrobili mnie w konia. Dlaczego? Bo spodziewałem się książki żartobliwej, a dostałem dobrze przygotowany podręcznik męskiego radzenia sobie ze sobą. Tak w skrócie, bo to książka poważna, napisana z rozwagą, powagą, ale równie dobrze, że z poczuciem humoru.
Rozmowa, którą czyta się szybko. Jak "szybki numerek". Przesadzam? Być może, ale sarkazm przy tej lekturze jest bardzo wskazany.

"W wieku trzynastu lat przeżywamy seksualną rewolucję.
Trzynaście lat to wiek, w którym chłopcy zaczynają się już masturbować, miewają orgazmy, ale przeważnie jeszcze bez wytrysku. U niektórych pojawiają się tak zwane ejakulacje, które nie są jeszcze płodne. Płodne zaczynają się jakieś dwa lata później."

Panowie rzeczowo gadają przez ponad trzysta stron. A ja cytuję powyższy fragment dlatego, że moje życie seksualne zaczęło się zbyt wcześniej. Byłem bowiem chłopcem "skrzywdzonym" przez opiekunki. Przez wiele lat nie mogłem poradzić sobie z własną seksualnością. Seks, nie był tematem tabu, ale był to temat drażniący i powodował udręki w moim życiu. Szkoda, że taka książka nie powstała wcześniej, bo moje terapie nie przyniosły większego skutku, a lektura dała mi sporo.
Gryżewski to psychoterapeuta, Pilarski - scenarzysta, dramaturg, dziennikarz, stand-upper. Kimkolwiek panowie by nie byli, to z jaką swadą i swobodą rozmawiają, robi wrażenie. Nie ma (chyba) tematów, które by pominęli i ominęli. Ich książka jest ciekawa (nie cierpię tego słowa) nie tylko dla mężczyzn, ale i kobiet. Niezależnie od wieku należy uznać, że powinna to być lektura obowiązkowa dla osobistego rozwoju, dla rozwoju związków hetero i homoseksualnych.

Sporo wątków dotyczących zdrowia pozwala się przejrzeć w tej książce jak w lustrze. Czytelnik dotyka słów, dotyka siebie. Poznaje niby poznane na nowo.
A cała opowieść zaczyna się męskimi kompleksami i "chrzczeniem" penisa. Padają imiona: Wacek, Zygmunt, Zdzisiek, Krzyś. Padają przekleństwa i złorzeczenia. Niby to zabawne, ale jakże koszula bliska ciału. Bo każdy ma swoje pseudonimy w pamięci, ale bez przesady, nie będę się z Wami dzielił aż tak intymnymi sprawami.
Nie chcę też rozpisywać się za nadto, bo traci to sens i muszę znać umiar, bo cytowanie książki zajęłoby mi kilka stron, zatem zachęcam, polecam, odsyłam do tradycyjnych i wirtualnych księgarń.
Nota: 9/10
Obok okładki zdjęcie mojego autorstwa: Jarek Holden (C).

popularne