Dowody istnienia
Suma. Czterdzieści opowieści o życiu pozagrobowym. David Eagleman, 156 stron. Tłumaczenie: Krzysztof Środa. (Wydawnictwo Linia, 2016)
Świat jest kobietą. Bóg też. Przynajmniej bywa.
"Po śmierci będziesz mógł korzystać ze wspaniałej szansy wybrania sobie, kim będziesz w następnym życiu. Może zechcesz zmienić płeć?"
Ten cytat mnie uwiódł. Dotknął, pobudził wyobraźnię. Bo bez wątpienia wolałbym być kobietą. Powiem szowinistycznie, że Im więcej się wybacza. Im łatwiej bawić się w zmianę, przemianę skóry, przyzwyczajeń i rękawiczek. Zdaje mi się, że kobiety mają jeden wspólny znak zodiaku: Kameleon.
Dziwy, pełnej krasy dziwy, bo Sumę poleciła mi kobieta. Pisarka Iga Zakrzewska - Morawek.
Ale bez zbędnej, taniej retoryki.
Sumę czyta się szybko, jak wiersz, rozbudowany poemat. Jak Ogród Luizy Andrzeja Bursy. Ale najwłaściwsze skojarzenie, też o sporawej metryce, to książka Andre Frossarda - 36 dowodów na istnienie diabła.
Obie książki mają wiele mianowników, ale ten prosty, jasny jak komunikat, brzmi: - Nie oceniajcie prozy po tytułach, bo to złudne, bo to głupie.
Gdy czytam, na niektórych wziętych portalach z recenzjami, że Suma, to książka o życiu pozagrobowym, to ogarnia mnie pusty śmiech.
Tak jak "dowody na istnienie diabła" są syntezą istnienia dobra, tak "opowieści o życiu pozagrobowym" są wykładnią tego "co tu i teraz", tego dlaczego warto zrobić bilans, zanim wybierzemy śmierć sami, lub to ona dosięgnie nas.
To książka nieoczywista, dlatego warta polecenia. Dlatego też nurtująca i wciągająca, drapiąca okolice jestestwa (mego - mojego).
"Kiedy kończy się wojna i żołnierze wracają do domów, rozpada się ich pluton. Koniec tej wspólnoty bywa równie smutny jak śmierć człowieka".
Parafrazując:
Kiedy kończy się miłość, dom jest jak kostnica. Lodowaty. Rozpada się to, co wymagało wysiłku zbudowania. Bywa to równie smutne, jak nagły wybuch butli z gazem.
Tak jak Andre Frossard wyznaje: "Bóg istnieje, spotkałem Go", tak David Eagleman udowadnia: "Śmierć spotyka (...) nie tylko ludzi, ale wszystkiego, co zaistniało."
Najczęściej dotyka to sfery uczuć. Miłości, wrogości, bliskości, złości. Każdy proces ma swój kres, nawet wtedy, gdy w danej chwili zdaje się, że nic nie jest odwracalne, nic nie jest powtarzalne.
To wszystko, to liryka opisowa, dotykająca sfer publicznie "niedotykalnych". Purpurowe kopuły i nagie gardło - świat wyobrażony, ale i namacalny. Jak w makutrze. Raz, dwa. Raz, dwa. Udowadnianie i ocieranie się o banał.
Skutek: śmierć. Wybrana lub przypadkowa, tak jak miłość, tak jak zdrada, tak jak cios w plecy.
Ta książka nie spotkała mnie we właściwym momencie. Ale momenty są różne, przemijają, jak ludzka zawiść i nienawiść. Bywają też jak opamiętanie; własne i czyjeś.
Do lektury polecam:
Joy Divsion
Nota: 8,5/10
Obok zdjęcia okładki, fotografia mojego autorstwa, autora TEGOŻ BLOGA: books_jarka_holden_g.