Fart


Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu. Dorota Masłowska, 232 strony. (Wydawnictwo Literackie, 2017).

Czy to fart? Sarkazm, cynizm? Cokolwiek to jest, to odpuściłem swoje achy i ochy (szachy) wobec Masłowskiej i przeczytałem, i się nie dąsam.
A może to dzięki kiczowi, kontrolowanemu jak u Tarantino w niektórych kadrach? Bo Masłowska, nastolatka, niby dojrzała kobieta, a często jak sześćdziesięciolatka pisze ze swadą i broni swoich racji, jak głupot swoich broni pijak. Niby to śmieszne, niby zabawne. Można machnąć ręką, ale można też się zatrzymać i wysłuchać, przeczytać.
Można zamienić się też w duchowego transwestytę, że to tylko wygłup, ale który nam pasuje.

To jest podobne do radosnej twórczości Kasi Nosowskiej, ale i Nosowska ze swoimi wygłupami się spóźniła i Masłowska - co by o niej nie powiedzieć - wie więcej o obracaniu słowem na palcu, jak porzuconą obrączką
Nie sądziłem, że nastąpi ten dzień, że będę parskał, kichał i pluł kawą podczas czytania Masłowskiej. Bo jest tu rytm i swoboda. Są myśli rzucane ze swadą i lekko drażniące, ale tak w granicach, tak, że chce się tego nie odkładać na nocny stolik. 

W spisanej ołówkiem recenzji wyszło mi stron wiele, ale nie mam ani kondycji, ani ochoty by przywoływać cytaty, tylko dlatego, by tekst był dłuższy i spory.
Jestem fanem wspomnień serialu Dynastia, mam swoje trzy grosze o Gesslerowej i Maleńczuku, a jakże także o menelach i innym rozpasaniu Polaków.
Ale dzisiaj będzie krótko, szybko i zwięźle: - Możecie Masłowskiej nie lubić (tak jak ja - oczywiście piszę o jej twórczości), ale tę książkę warto nie tylko przewertować, ale dobrze przetrawić.
Bo jest o kołtuństwie, zabobonach, kompleksach i innych cynicznych obrazach polskiej duszy.
Czytajcie. Czasami warto czekać wiele lat, gdy ktoś się obudzi.
Ona czy ja?
Nota: 8,5/10
Obok okładki moje zdjęcie Jarek Holden C. / G . 

.

popularne