Klaser z ptaszkami
Emily forever.
Maria Navarro Skaranger. Przekład Karolina Drozdowska. Biuro
Literackie, Kołobrzeg 2023.
8/10
ZDARZA
MI SIĘ BYĆ NIKIM/ siedzę wtedy w niczyjej skórze/ w niczyim domu/
pisząc niczyje wiersze i pijąc/ niczyją herbatę – frazy
zaczerpnięte z poezji Michała Hildebrandta; - frazy oddające stan
ducha Emily.
A
jednak NIE!
Bohaterka
książki „Emily forever”
jest
w permanentnym stanie nicości. Od zawsze do zawsze, przez zawsze. Ma
to w genach? Raczej społeczeństwo składa się i rozpada na
molekuły „ludzi z rubryczek”. Ludzi „ptaszków”.
Czy
„Emily forever”
jest
fabułą o problemie wczesnego macierzyństwa?
Plus/minus…
Pierwszy
raz zostałem ojcem, gdy miałem 22 lata. Nic nie wiedziałem o
ojcostwie, zwłaszcza że ojca szukałem, w co drugim dorosłym
mężczyźnie.
Miałem
dobre, wielkie chęci. Słomiany zapał. Nadpobudliwość emocjonalną
(?!) i ogólnie byłem dzieciakiem, któremu powierzono życie innego
człowieka. Z krwi i kości. Żaden pluszak, zabawka, igraszka
blaszana.
Od
co najmniej 15 lat wiedziałem, jak moja córka będzie miała na
imię.
Od
co najmniej 12 lat chciałem zostać ojcem, by udowodnić „swoim
starym”, że można; wystarczy tylko chcieć.
Byłem
(bardzo) jak Emily. Zostałem jak Emily. Zostałem tatą.
Po kilkunastu miesiącach przestałem być mężem (ale to już inna,
a jednak ta sama historia).
Pisane,
opowiadane z offu. „Bejbis”
– „Żurek”
– ni to ano owo. Szkolna czytanka, a może referat ze spotkania
pracowników socjalnych, co wiedzą jedno, a robią
drugie?!
Emily wychowywana
przez samotną matkę (o, paradoksie!). Bez ojca, dla ojca. Szybki,
młody seks. Zauroczenie, które ktoś nazwał (czyżby?) miłością.
Chłopak diler miękkich i twardych narkotyków. Samotny sąsiad,
pastor, który z metryką ojcowską też nie potrafi być
dorosłym.
Pielęgniarki,
położne, panie z sekcji „a”, z sekcji „z”. Jest wiele osób,
które „przygotowując” Emily do
bycia matką, nie słucha, nie rozmawia, nie pomaga.
Świat
kwestionariuszy, paragrafów, komend, szlaczków,
bzdetów.
Emily zgwałcona
przez stryja. Emily niczyja,
oglądająca niczyją telewizję, wychowująca niczyjego syna, będąca
niczyją córką.
Emily z
głową w chmurach, ściągana za nogi na pysk, na twarz, na ryj. Do
szamba, na dno, do nicości! Do pozycji embrionalnej.
Maria
Navarro Skaranger gorzko
z nas kpi.
Maria
Navarro Skaranger jakże
prawdziwie z nas drwi.
JESTEM
i? I pstro. Mieć czy być? Jeden pies. Karykatura w kiepskim guście.
Psychodeliczny rock. Mrok pełen kolorowych, zmontowanych fotografii,
a zaufać można tylko (i aż) demonom.
Konstrukcja
tekstu, styl przekazu – składowe książki są obdarte z emocji, a
jednocześnie mnogość ekscytacji. Namiętność uścisku
kobry.
***
NOWY
EUROPEJSKI KANON LITERACKI, tak Biuro Literackie nazwało cykl, w
którym ukazała się „Emily forever”.
Mnie nazwa śmieszy i irytuje. Bo mam zupełnie inne pojęcie o
znaczeniu i wartości słowa „kanon”; jednakże jest to kolejna
książka wydrukowana pod tym szyldem, a która czytam w tym
roku.
Fríða Ísberg i
jej „Świerzb” (Kláði) to zestaw czternastu bardzo nierównych
literackich etiud. „Emily forever”
na
tym tle wyróżnia się zdecydowanie.
Maria
Navarro Skaranger jest
lepszą pisarką. To widać, słychać i czuć. Zwłaszcza SŁYCHAĆ.
Bo ten tekst gada, ale kto stoi za tym gadulstwem, rozgadaniem, to
już kwestia bardzo dyskusyjna.
Kotłowanina
oświadczeń, doświadczeń Pani lub Pana Wszechwiedzących. Takich
co mają „bekę” z tego, że depresja jest najważniejszą i
najgorszą chorobą w dziejach ludzkości
Podobno
narratorką powieści, jest miejska opowiadaczka historii – tak
dowodzi Aleksandra Byrska, lecz mój osąd rozjeżdża się takim
postawieniem sprawy. Tak patrząc, ślepnie się i tak sądząc o
całości, patrzymy na "Emily forever", jak na satyrę. A
przecież to dramat, dramat pełną gębą, całym sercem, ze
słabnącym pulsem.
***
Drobnymi
placami, wręcz opuszkami czujemy oddech tej powieści. I
przewodnikiem wcale nie musi być "ona". Mrowienie, gęsia
skórka. Łzy, pot, smród.
Słodki
zapach marihuany. Piękno i przekleństwo laktacji. Tchórzostwo
chłopaka i przeogromna samotność dziewczyny.
Jak
(i w jaki sposób) policyjny profiler naszkicowałby „naszą”
Em?
Kto
zawiódł w całej historii? Czy w ogóle były szansę na wygraną
(przez kogokolwiek)?!
***
Maria
Navarro Skaranger urodziła
się w 1994 roku w Oslo. Zadebiutowała w 2015 roku
powieścią Alle utlendinger har lukka gardiner (Wszyscy
cudzoziemcy mają zaciągnięte zasłony), za którą została
nominowana do prestiżowej nagrody dla debiutantów
im. Tarjeia Vesaasa.
Książka napisana jest w całości slangiem środowisk imigranckich
w Oslo. W 2018 roku ukazała się druga powieść autorki – Bok om
sorg (Fortellingen om
Nils i skogen; Księga żałoby [Opowieść o Nilsie w
lesie]). Książka zebrała entuzjastyczne recenzje i
przyniosła Skaranger nagrodę Osloprisen (2018),
jak również Nagrodę Literacką Unii Europejskiej za rok
2020.
***
Tłumaczenie
Karoliny Drozdowskiej jest dla mnie poprawnym, ale od zawsze (i to
się nie zmieni) będą drażniły mnie skróty językowe w
stylu: „J” jest
samochodem, dlatego dzisiaj nie będzie pił, etc. Oczywiście „ten
J” nie przekształcił się w transformera.
***
Niby
w liryce, niby w epice było już wszystko, zatem to „COŚ”, co
wyróżnia, balansuje na rozwieszonej lince między punktami „a”
i „z”. W czeluściach ODPOWIEDNIA
przepaść.
Sposób
napisania tej książki też nie jest (zupełnie) odkrywczym, a
jednak fabuła robi wrażenie. Bo – przede wszystkim – jest
wyzuta ze sztuczności, która tak często pojawia się w narracji o
wczesnym macierzyństwie.
Jestem
pewien, że ta książka będzie aktualna za kilkadziesiąt lat i od
wielu dekad tętni „niechcianym życiem”.