Rozczarowanie


Psy ras drobnych - Olga Hund, 120 stron. (Korporacja Ha!art, 2018) 

Wiecie jakiego 
słowa nie znoszę? Tak dosłownie i do szpiku kości? Mam dwa wyrazy wzbudzające migotanie przedsionków. Pierwsze to wyrażenie: "koleś", a drugie: "ciekawe". 
Kolesia zostawmy w spokoju, on tu niczemu dzisiaj winien. Ale książka "Psy ras drobnych" jest najzwyczajniej na świecie: ciekawa. Wrrrr. 

Był moment, a może nawet trwało to dłużej, że zastanawiałem się: - czy to opowiadanie (!) służy czemuś więcej niż ekspiacji, ekshibicjonizmowi autorki? Czy jest ukryty sens podwójnego naczynia? Pisze się jedno, a obrazami maluje się krajobraz np. polskiego społeczeństwa i pozycji kobiet w tymże. Ale powiedziałem: stop! Jeszcze czego! Autorka wcale nie rysuje socjologicznego fotosu. Ona pod nazwiskiem Pies (niemiecki rzeczownik: Hund) jest na oddziale afektywnym szpitala psychiatrycznego. I pisze co widzi. Gorzej z czuciem i odczuwaniem.

Może filmowa adaptacja tej książeczki wypadłaby lepiej? Może tak jak w przypadku "Lotu nad kukułczym gniazdem" będziemy mieli do czynienia z arcydziełem? Ale to tylko moje majaki. Bo tu i tam (w "Psach" i w "Locie") mamy wariatkowo i kilka wspólnych obrazków. Władczy personel, przerysowane postaci na oddziale i "świat na zewnątrz, który jest szybki". W Locie są wyraźne granice podłości i kreowanej normalności. U Olgi Hund nie ma granic, linii, wektorów. Są obrazki. Szybki, prosty (zbyt prosty) komiks.
Są sceny (jest ich zaledwie kilka), które swoją literacką urodą przypominają pisanie Jerzego Pilcha w "Pod Mocnym Aniołem". Tylko, że u pana Jerzego lektura "piciorysów" była trampoliną do narysowania wyrazistych figur powieści, u pani Olgi - "zebrania społeczności" - ocierają się o kpiarski ton i od wielkiego dzwonu wzbudzają empatię wobec pacjentek i pacjentów.

Olga Hund na stronie Korporacji Ha!art (w zakładce Autorzy) nadal gra swoja rolę. Nadmienia się, że zna na wyrywki "Granicę" Nałkowskiej, a także o studiach skończonych "tylko niewiadoma jest taka: po co, gdzie, jak?". Dalej "o czarnym sercu" i "psie w domu". Piszą o niej czy 28-letniej śpiącej bohaterce z depresją? Jest symbioza, która tym mocniej upoważnia mnie do postawienia tezy, że ta książka nie jest "o czymś  więcej", jest "niestety tylko" o fragmencie rozczarowania życiem pisarki/ głównej bohaterki.
O! To akurat mnie urzekło, gdy Wojtuś w rozmowie z narratorką dowodzi, że do psychiatryka przywiodło ich ROZCZAROWANIE. Ten krótki dialog to perełka tej powiastki. 
Druga błyskotka, to bez wątpienia TYTUŁ. I gra słów, i aluzja, porównanie oraz format, to mnie chwyta za serce. 
Ale to by było na tyle. 

Z lewa, z prawa, a i z środka słyszę i czytam o tej opowieści, że "dobra", a nawet "zachwycająca", a ja powtórzę: to ciekawy obrazek. Aż tyle i tylko tyle. Bo rozumiem, że samo podjęcie tematu zdrowia psychicznego, opieki stacjonarnej, samotności ludzi "rozczarowanych"; jest plusem. Ale tak jak w dziennikarstwie, tak w pisarstwie - sama teza, to za mało. Muszą być bohaterowie, musi być krajobraz, nie wspomnę już o fotograficznych światłocieniach.

Powiem więcej; mam za sobą długą (depresyjną) wizytę na oddziale afektywnym męskim, zatem empirycznie zdaję sobie sprawę o czym piszę, i o czym czytałem. W tym "ciekawym" pisaniu autorka w ogóle się nie wysila. Nie ma portretów, są szybkie - proste zdjęcia legitymacyjne. Opowieści z łazienki, sal, stołówki, spacerniaka są tak wplecione w całość, że zamiast pobudzać do refleksji, pobudzają struny głosowe. Śmiech i krzyk. Czy na pewno o to chodziło pisarce?
Naprawdę nie rozumiem nominacji do nagród literackich dla tej pozycji. Pojęcia też nie mam skąd blogerzy i redaktorzy mają w sobie tyle sympatii dla "Psów"?!
Dopuszczam możliwość, że cały świat wie lepiej, a ja się mylę. Ale czasami wolę osobiste pomyłki od bycia w tłumie.

Tak. Wiem, że temat depresji i "niespodziewanych lecz oczywistych samobójstw" jest poruszany za rzadko. Dyskutujemy "o tym", gdy już jest za późno, albo podczas nagłaśnianych - przez mainstreamowe media - kampanii społecznych. Jednak czy dlatego, że młoda pisarka napisała "o tym co ją boli w środku", mam "na zewnątrz" głosić, że zrobiła to perfekcyjnie? Nie. Zrobiła to po prostu...ciekawie.
Nota: 6/10

Obok okładki - zdjęcie Autorki ze strony
http://www.ha.art.pl/wydawnictwo/autorzy/5339-olga-hund.html


popularne