Posłuchajcie


Mama ma zawsze rację - Sylwia Chutnik, 132 strony. (Mamania, 2012)

Jest taka myśl Oscara Wilde'a, że "Kobiet nie należy słuchać, należy je obserwować". Irlandzki poeta ma cholerną rację, z tym wyjątkiem, że kobiety należy także czytać. Niektóre są jak otwarte książki, a inne je piszą. 
"Mama ma zawsze rację", to książka z brodą. Wydana w 2012 roku. Ale coś mnie podkusiło, coś zainspirowało, bym właśnie po nią sięgnął. 
W ostatnim (...) czasie moje relacje z kobietami nie są najlepsze, ale zawsze - nadal - mogę się ich (KOBIET) uczyć, podpatrując je, czytając co i jak tworzą.
Nie ma dla mnie żadnego znaczenia płeć pisarza. Książka jest albo dobra, albo do luftu. Ale są książki, których faceci po prostu by nie napisali, i do takich właśnie należy "Mama ma zawsze rację". Nawet, gdyby zniesiono urlopy macierzyńskie, zastępując je tacierzyńskimi, to żaden facet nie opiszę ciąży, połogu, karmienia piersią czy stresu poporodowego.

Krytycznie podchodząc do Chutnikowej pisaniny, to można by ulec wrażeniu, że są to naprędce spisane felietony, albo kartki z pamiętnika. Emocjonalne, Gorzkie, Prawdziwe. Ale podejdźmy do sprawy szerzej. Wiele kobiet pisze dla szerokiej publiczności, ale wiele z nich wybiera właśnie temat najbliższy koszuli: Kobiecość. 
Mógłbym przytoczyć listę długą, obszerną. Ale zostańmy na rodzimym podwórku, wśród pisarek, których książki czytałem w ciągu ostatniego roku. Jest Sylwia Chutnik, ale też Natalia Fiedorczuk, Dorota Masłowska, Martyna Bunda, Kasia Nosowska. 
Wybór Czytelników pewnego portalu, że pisanie Nosowskiej zasługuje na najwyższe laury, uznaję za absurd, ale treść jej książki mieści się - w dobrze pojętym - babskim kręgu postrzegania świata.
Bunda pisze o sadze kobiet z Kaszub, dla których więzy krwi są nie tylko ważne, ale pokazują, jak inaczej kobiety patrzą na świat. Jak dokładniej. Przejrzyście.
Masłowska, której często nie szczędziłem słów krytyki, jednak daje radę z męskim szowinizmem i seksizmem.
Fiedorczuk, przez niektórych krytykowana za uproszczenia i sztampę, ma we mnie gorącego fana, bo pisze do lustra. Nie oszczędza ani siebie, ani czytelnika.
A Chutnik? Ta pisarka ma styl, ma poczucie własnej literackiej wartości, i całkowicie słusznie.

"Mama ma zawsze rację" z pewnością nie podoba się, którym emancypacja myli np. z pijaną kobietą w parku. Bo nikogo nie oburza zaszczany fagas na ławce w środku miasta, a nabombana kobieta, to szok i rzucanie "kamieniami" na lewo i prawo.
"Mam na zawsze rację" jest o codzienności. O wyobcowaniu, o samotności Kobiety Matki. O plugawym, często, otoczeniu. Bo wszystkim wolno być słabym, ale nie Matce. (sic!). ?!
Czytałem ten e-book rozważając swoje przewiny. Było ich bez liku. Ale nie będę tu - publicznie - uderzał się w piersi, będę za to wyciągał wnioski na przyszłość.

Komiksowy - w pewnym sensie - przekaz tej książki, ma swój sens. Bo to jest taka "pozycja", po która mogą sięgnąć także ci, dla których czytanie nie jest naturalną metodą "spędzania wolnego czasu". Może stanie się tak, może stało się tak, że to pisanie pomogło, uświadomiło innym jak należy w życiu postępować, i na co warto zwracać uwagę, a co warto (wreszcie) wrzucić w kąt.

Mam wrażenie, że i samej Autorce ta książka była potrzebna, a ja nie żałuję, że do niej "wróciłem", bo, gdy przeszłe wybory mają sens, to (CZASAMI) budują naszą przyszłość.
Nota: 8/10

Obok okładki moje zdjęcie (Poznań, - Sandra, 2012) 




popularne