Pępek świata
O Miłości - Charles Bukowski, 224 strony. Przełożył: Michał Kłobukowski. Opracowanie: Abel Debritto (Noir Sur Blanc, 2018)
Nic mnie w Bukowskim (i jego pisaniu) nie gorszy. Ani przekleństwa, ani bezpośredniość, ani niedomówienia. Gdyby było inaczej, to natychmiast i nieodwołalnie musiałbym napluć sobie w twarz. Samobiczowanie - nieźle mi znane i przeze mnie przepracowane - tym razem stanowczo odrzucam.
Nie, nie jestem pępkiem świata (!), ale gdy czytam wiersze Charlesa Bukowskiego, to - jak nic - dotyka mnie kompleks Boga. Zwykle mówi się, że to przypadłość lekarzy lub innej maści bufonów, którzy decydują o życiu drugiego człowieka. Błąd. Error. Fehler. Oшибка.
Kompleks Boga ma szersze zastosowanie. Występuje w przyrodzie podobnie jak zagubienie lub zauroczenie. A gdy mówimy o poezji, a gdy gaworzymy o Bukowskim, to dotykamy tematu boskości bez wątpienia. Skoro tak, to u niektórych budzą się demony zazdrości i zmarnowanych szans.
Nie będę bawił się w domorosłego terapeutę (zbyt często igrałem z losem), ale bez kozery stwierdzam, że jeżeli uwierzyłbym (nagle i po diable) w inkarnację, to wielki Bukowski po śmierci w 1994 roku (9 marca - w dniu urodzin mojej mamy i śmierci ukochanej babki) oddał kawałek duszy mi. Tak! Właśnie mi! Jestem bufonem? I co z tego? Bukowski zamienił moje życie w torfowisko ze słów. Potykam się o rzeczowniki, przymiotniki i wykrzykniki. A czasowniki chwytają mnie za gardło i stopy. Wciągają, topią, by potem ratować.
Czasowniki nalewały mi wódki, rozdawały karty i czyniły ze mnie człowieczy wrak.
Ale Bukowski jest we mnie nie tylko patologicznym facetem bez zasad. Oddał mi też umiłowanie do życia. Do poezji.
Moja najbliższa książka będzie wzbogacona o frazy Bukowskiego. I uznaję to za dowód, że Bóg istnieje i ma się dobrze. A to, że ma ważniejsze rzeczy do roboty, niż przyglądaniu się mojemu zdrowieniu, to nie dziwi, co więcej - nie martwi mnie aż nadto.
Wybrałem zatem ołówkiem słów wiele. Powieść o Adamie jest dla Weroniki, Szymona oraz Ani i Wiery, i jest przesiąknięta Charlesem Bukowskim. Ale powszechnie uznany za trupa Bukowski żąda ode mnie więcej. Oczekuje bezwzględności w rozdrapywaniu ran. Chce bym kpił z użalania się nad sobą. Bym na sucho pił, grał, ćpał i zabijał się. Dlatego "spaliłem" dwieście stron maszynopisu. Dlatego napisałem żywot człowieczy inaczej, na nowo. Bukowski obiecuje - po takich zajściach - reglamentowane zmartwychwstania. Limit się wyczerpał. Zatem zamiast używek stosuję słowo jako panaceum na całe zło (moje i doświadczone). Słowo ocieka wspominkami i delikatnymi marzeniami.
Słowo zamienia się w twórczość.
Niebieski ptak, 26 grudnia 2018 roku (Dzierżążno)
Niebieski ptak
któż to
jest do cholery?
Mój ojciec w peerelu
chodził w niebieskim
mundurze
Czy on był
niebieskim ptakiem
(?)
Nieeeeeeeeeee
był chujem
ja jestem chujeeem
(nie
nie-bieskim ptakiem)
Jezus Chrystus
o! tak!
ten to
ma pomysły
potrafi latać
ja potrafię tylko upadać
_______________________________________________
gdybym
umiał latać
tooooooooooo
poleciałbym do Ciebie
uklęknąłbym przed
wtulił głowę
w podbrzusze
(ty) ściskałabyś
moje krótkie włosy-odstające uszy
Dzieci
stałyby w holu
czekając na twój znak
na nasz lot
Niebieskich ptaków.
Takie pisanie dawno u mnie nie gościło. Byłem zbyt ułożony w swoim nieułożeniu. Wprost znaczyło na przełaj, przez chaszcze i zasieki. Teraz nie rozglądam się na boki. Poeta Charles Bukowski wydaje rozkazy.
Zestaw jego wierszy "O miłości", to coś najlepszego co mogło mi się zdarzyć w ostatnich miesiącach. Znałem jego pisanie - zdaje się, że - od zawsze. Jednak było, a jest, to naprawdę dwa odmienne stany, czasy.
Przed laty, mając lat 19, udowadniałem pewnej Kobiecie, że zapisane i związane sznurkiem kartki A4, to dowód mojej miłości - do niej. Ale ona w słowach np. Chaplin, stopy, dłonie, Joy Divison, szlak, ślad, dotyk, pustka, irytacja, żaba, żółć, maki, Al Pacino - nie odnajdowała siebie, nie dostrzegała nas.
A Bukowski siedział cichcem w cieniu, obok nas, i miał już w swoim portfolio utwór zatytułowany definicja (z 1975 roku).
A w nim (fragmenty) są słowa podobne, zrozumiałe dla mnie :
miłość to klucz do mieszkania
zgubiony po pijaku
miłość dzieje się w przez jeden dzień w
roku
przez jeden rok na dziesięć
miłość to zmiażdżone koty
wszechświata
miłość to stary gazeciarz na
rogu
zrezygnowany
miłość to pierwsze 3 rzędy
kandydatów na zabójców w
Olympic Auditorium
miłość to wszystko co twoim zdaniem ta druga
osoba zniszczyła
(...)
Dzięki Wydawnictwu Noir Sur Blanc mam pomysł na prezent na urodziny, imieniny i bez okazji. Opracowanie Abela Debritto, w przekładzie Michała Kłobukowskiego jest podarunkiem dla osób nie tyle wrażliwych, co zbuntowanych, wściekłych. Ten zestaw wierszy jest lepszy od kokainy lub innych substancji psychoaktywnych.
Ponadto niezgrabne rysunki poety, ponadto gryzmoły na marginesach, to wszystko daje kopa. Roz-daje razy mobilizacji i zdrowej (!!!) nadziei w miłosnych rozważaniach.
Jednak, by nie było tak radośnie, tak optymistycznie, rzekłbym - nienormalnie, należy dokładnie wczytać i rozczytać się w dobrodziejstwie tej poezji.
A puenta?
Proszę bardzo:
"samotność ma wiele zalet
ale w byciu we dwoje jest jakieś dziwne ciepło."
(to fragment z wybitnego wiersza zatytułowanego "tak", 9 listopada 1977 rok, zamieszczonego w zbiorze Dangling in the Tournefortia,1981)
/Bez noty - bo nie ma skali./