„Moim przeznaczeniem jest obcość”
„Bodajże,
Andrzej Ballo. Wydawnictwo FORMA, Szczecin, Bezrzecze
2022
7,5/10
Tak się składa, że mam (chyba)
wszystkie książki Andrzeja Ballo. Jeśli czegoś mi brak, to pożyczyłem to sprezentowałem. Jutro
prezentacja nowego TY. TU. Ł-u /Literskiej
Watahy.
Najpierw miała być tyko liryka, ale jest i
epika Andrzeja Balo. Poznacie go z różnych stron, takk jak w tomie
„Bodajże”, który jest wagi lekkiej i O! Paradowskie – wagi
bardzo ciężkiej, bo marzenie jest zajęciem
najtrudniejszym.
Najbardziej lubię wierze,
w których wystaje Rita Hayworth, ale czasami wygląda
jak Michelle Pfeiffer. ‘
Lubię obie panie, ale najbardziej
podoba się „bodajże” poezja Andrzeja Ballo. Bodajże to
słowo, które stwarza wiele możliwości, malignę kontekstów.
Pozwala podróżować w czasie, zdobywać oniryczne szczyty, a jednak
autor piszę, że
„przekroczył limit rozczarowań”. I gdy
wydaj się nam, ze autor „smutnieje”, robi si
zgorzkniały , on wędruje i marzy dalej i „ma w dupie małe
miastecka”. Bo pisze tak:
„to co ze nie jestem
taki
jakbyś chciała czy chciał
że odpisuje
lakonicznie ‘
mam do tego prawo
ba
mam
też lewo
i co najważniejsze
środek
jestem
wolny
a ty żądasz tego
wszystkiego ode mnie
za
kraj”
Lubię ten wiesz, zwłaszcza dwuznaczność
puenty. Alno podmiot liryczny naprawdę jest
hazardzistą , a może literackim Arsène Lupin.
Mówi jedno, robi drugie. Oszukuje wszystkich. Jest włamywaczem,
który kradnie miejsca, słowa, celuloidowe postaci, drogi
zapomnianych podróżników.
A może to Doch Kichot?
Bzdur, bo Baloo aż tak literacko nie oszalał.Alema rację
Karol Samsel, który na okładce pisze z lekkim przymrużenia oka, że
Ballo jest pełen ironii i że kpi sam z siebie, ze swojego
pisania.
Bo „Cała nasza historia / była i jest spisywana
przez Homerów”.
Niby kpina, a jednak PRAWDA PEŁNĄ GĘBĄ.
Bo prężcież każda poetka, każdy poeta wyobraża sobie, że Homer
nim oddycha, jest w nim niczym Doktor Jekyll i pan Hyde .
Chodza do
pracy; przekładają papiery lub słoiki z musztardą, a chcieliby
wrócić do pisania, do „bycia Homerem”.
Ale wróćmy
do ulubionej aktorki Andrzeja Ballo. Rita Hayworth bywa normalną
kobietą tylko przez milisekundy. Ona wciąż gra. Pije kawę? Zakłada
buty?Nie che się pieprzyć? Pali papierosa tajemniczo –
filmowo… Przeziębiła się, ale czy o prawda czy zmyślnie?
I
nagle aktorka się ulatnia. Poeta zaczyna być bardzo osobisty,
„Badajże” mówi wprost o pragnieniach i czytaniu, pisaniu,
liczeniu.
Tekst „jak ja, kurwa zazdroszczę tym,
którzy mogą dziś odwiedzić matkę lub chociażby do nie niej
zadzwonić nie musicie tego czytać).
Pamiętam scenę z
udziałem Adasia Miaczyńskiego”. Zrobiłby wszystko „dla
rozmowy, dla cofnięcia czasu”.
Moja mama też nie żyję.
Tego wiersza nie można, nie da się zapomnieć.
Ale to
nie jedyni wiersz, który mnie wzruszył, poruszył, którego
nauczyłem się na pamięć. Jedna, dwa , trzy wiersze.
1/
nie ma przed
nie
potem
jest tylko
udawanie
zrozumienia
w ramach
tak zwanych
rozkładów
teorii przyzwyczajeń
wszystko
oprócz
człowieka
odbywa się ‘na
bieżąco
(vox calmantis in deserto)
Ponadto:
2/ „I tak to z nami jest” 3/ „reportaż z niedzielnego
spaceru"
To nie wszystko, bo „Pamięć” to
jest gra, w którą gra z nami autor. Boli go ten stan. Kpi,
ironizuję, bywa cynkiem, ale to pozór. Andrzej Ballo jest
prawdziwy! Odkrywa się, uwewnętrznienie widzimy jego myśli, jego
organy. Bo on oddycha, bo czuje magie słowa.
On w tych w
wierszach nie jest osobnym podmiotem lirycznym, on jest
uczestniczący, wędrujący, Czasami dobiera sobie znacznych
artystów, bogów, naukoznawców, ale oni są tłem. Stoją na słupie
jak Symeon Słupnik Starszy. Gadają ciszą. Są balastem. Mówi
jeden. Ten, który stworzył te niezwykłe wiersze, których nie
wolno pominą, lekceważyć. Bo np.:
**
gdyby
każde
nasze zdanie
było ryzykiem
każdy
byłby
wyśmienitym poetą
gladiatorem
którzy ryzykowali
lecz przegrali
tłum
pokazał kciuki skierowanie do góry
teraz zmienił
się tłum
a może i kciuki ‘’
Gada, mówi Głośno
do mnie ten wiersz. Mam co najmniej trzy interpretacje i każda mnie
zaskakuje. Bo nic nie jest oczywiste, tak wiele niedowiedzeń. Na
przykład dzisiaj w nocy śnili mi się indyjscy rolnicy, który od
dawna protestują, ale ich palce były skierowane w dół. Żądnego
kompromisu. Tłum chichy, ale zwarty i bojowy. Sen… ‘
Często
śnią mi się wiersze. Czasami fraza, czasami zwrotka. Męczy mnie
poezja, zatem wstaję, robię kawę i czytam poezję, także
Andrzeja Ballo. (chociaż ostatnio najczęściej Annę Guzik i
Krzysztofa Siwczyka).
***
Andrzej Ballo w
krótkiej formie chwali się formą i swoim „jestestwem”. Nie
skrywa, że obecnie „kosze są pełne owce”. Obrazki świętych
wyparowały. A autor wybiera biblijne jabłko. Smaczne i nie jest
ostanie.
„Bodajże” jest szczere. Bo boli: patrzę w
okna/nikogo w nich nie ma / spojrzenia boja się/ nie mając odbicia.