Co spływa z gór?
„Ostatni”,
Maciek Bielawski. Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Wrocław
2024.
8,5/10
To
proza obecnych pięćdziesięciolatków. Oni (my) muszą to
przeczytać w pierwszej kolejności. A ciąg dalszy będzie
trwał…”Rozłam” to
drugie nasze (polskie) imię.
Dawno
nie czytałem tak gęstej (nabitej flinty dobrym językiem) powieści.
Mnogość obrazów i dźwięków teraźniejszości.
I
wtedy przypomniałem sobie, jaka wtedy była bieda. Pamiętam, że
nie miałem spodni na pogrzeb babci. O trzy numery za duże pożyczył
mi wujek, a mama nitką szybko je podwinęła. Byłem pewien, że
wszyscy na mnie patrzą jak clowna. Że nikt nie spogląda na
opuszczaną trumnę.
Parafrazując
Krzysztofa Andrzejczaka, autora publikacji o amerykańskiej
literaturze: - Proza Macieja Bielawskiego wynika z moralnej
niepewności i obyczajowego zakłopotania, a także gorzkiego,
refleksyjnego humoru. Bycie Polakiem łączy się w niej z winą i
odpowiedzialnością.
Otwieramy
szuflady i mamy Polskę współczesną i ojczyznę co najmniej
ostatnich trzydziestu lat. Specyficzny Kingsajz. Poważniejsza
wersja filmu Juliusza Machulskiego.
Swoje
skrytki (tajemnice) mają (o ile się nie mylę) Olek, Rysiek,
Michał, Piotr, Jacek, Bartek, Filip, Radek, Marcin, Andrzej. A może
było ich więcej, a może mniej… Dzieje się!
Jacek!?
Też kiedyś dopadało mnie, że kupowałem, co popadło?
Zakupoholizm? Po prostu skłonność do uzależnień i częsta zmiana
terapeutów.
Filip
ma gdzieś psychologów, ale ma problemy rodzinne i dziwne układy z
miejscowym mafiosem.
A
wokół zaczęła się pandemia, a wokół siedzenie w mieszkaniu…i
Olek liczy swoje kace.
I
jak sen z innej bajki: mamy świnię prowadzoną na postronku przez
księdza, który nie chce kosztować kaszanki, kiełbasy i szynki.
Duchowny chce uwielbiania i… obopólnej uwagi. Rysiek pisze
opowiadanie, zatem kleryk zakochany w zwierzęciu nie jest niczym
wielkim. Zwłaszcza jak na „literata”.
Najważniejszym
elementem, a raczej zagadką jest fundusz. Niby nieważny, niby
zaniechany, jednak jest „Obiektywna wartością
zła (a może piękna)”.
Jest
też pies. Cytując Mariana Pilota: „I nie niewiadome jest,
czy w głębokościach swojej duszy nie miał ona psa za stworzenie
bardziej godne niż sam człowiek”. Te słowa z „Zakazu zwałki”
pasują tu jak ulał. Są prawidłowe, bo: „Kufel” to
najwspanialsza postać fabuły.
NIE!
Ważniejszy jest las. Każdy z bohaterów książki Macieja
Bielawskiego ma swoje „pąsy i dąsy”, własne esy-floresy, Ale
aż zawyłem, gdy, dowiedziałem się, że Piotr (będąc jeszcze w
podstawówce) dostał „na komunię” las! Cudo, ale wtedy nikt tak
nie myślał. Ważniejsze były rowery, Atari, zegarki, a przede
wszystkim gotówka. Jednakże po latach LAS okazał się swoistym
rajem. Prochy jego siostry ukryte w żywym drzewie, silnym buku nie
pójdą na zmarnowanie. Będą, staną się prawdziwym drzewem życia.
Nikt mu go nie wykarczuje.
Jest
Bartek, który na fejsie „robi
sobie bekę” z prawicowców. Lewak pełną gębą, a z drugiej
strony wściekły na syna, który (chyba) jest gejem. Orientacja
seksualna chłopaka „nie irytuje”: matki-katoliczki. Polski
kogel-mogel. Piekło, piekiełko, Polska!
A
Bartek, leżąc w łóżku obok żony prawi takie tyrady:
-
Zastanawiam się tylko. Rozważam różne warianty, bo kto normalny,
to znaczy wiesz, nie w tym ujęciu, bo wszyscy jesteśmy normalni,
nie o to chodzi, bardziej o jakąś normę charakterystyczną dla
wieku, on ma szesnaście lat dopiero! Który szesnastolatek oglądana
na potęgę kino gejowskie. No dobra, kino LGBT, brzmi lepiej,
bo są tam też inne pozycje, na przykład „Obywatel Milk”
[…].
Dylematy
mają niemal wszyscy, dzięki bogu cała gromada nie jest
homofobiczna.
Ale przede
wszystkim jest to obraz ponad 30 lat RP. Czarno białe zdjęcia z
kliszy, na analogowym aparacie.
Autor
powieści ze Świdnicy i publicznie przyznaje, że uratowały go
studnia we Wrocławiu.
Transformacja
rozpoczęta przez Leszka Balcerowicza miała słuszny cel, ale wiele
niesłusznych ofiar. I o tym ta książka jest również.
Pewne
historie pojawiają się znikąd. Ktoś coś wspomina, ktoś kogoś
napomina. Sieć prawd, półprawd i kłamstw. Bo czy na pewno Olek
kaca leczy klinem, czy odwrotnie?
Kanwą,
a raczej osnową prozy Bielawskiego jest spotkanie po latach,
chłopaków – mężczyzn – samców. Panowie znają się od
lat. Ale pisarz
nie zaczyna od wielkiego picia wódki, wyprawy na ryby lub dziwki.
Ważne jest tło, kontekst. Żony, matki, córki, kochanki i
samochody.
Każdy
z bohaterów „Ostatniego” ma – w tej narracji – swój czas. Z
offu dowiadujemy się o tajemnicach tej grupy. Jednak może historia
potoczyła się zapełnienie inaczej, gdybyśmy nie musieli tak długo
męczyć się „socjalizmem z ludzką twarzą”, bo nioby wówczas
zniesiono cenzurę, ogłoszono amnestię i rehabilitację
przeciwników politycznych.
***
Gdy
wróciłem po 32 latach w swoje rodzinne strony (na Kaszuby z
Wrocławia), byłem pewien, że tłumnie będą mnie spotykali
koleżanki i koledzy z kartuskiego liceum. Zero. Null. Minęło ponad
30 lat. Nie poznajemy się na ulicy. Mijamy się, nieświadomie
pędząc do aut, taksówek, autobusów.
Kartuzy
to taka Świdnica.
Biedronka,
Lidl, Dino, boisko, pięć szkół podstawowych, ogólniak,
technikum. Jakaś zawodówka.
Kalka.
Każdy
w tym samym miejscu. Wszyscy w innym miejscu. Nikt nie chce uciekać
z Kartuz, bo te się rozrastają.
Chciałbym
zjazdu klasowego. Chciałbym wrócić do przeszłości. To grupy
„cieniasów” i „grubasów”.
A
na razie wracam do Piotra. Do Ryśka. Do kolejnych… Do słów i
czynów. „A ja głosowałem na Andrzeja Dudę”.
W
fabule Bielawskiego pojawiają się pośrednio „żółte paski z
TVP Info”. W fabule Bielawskiego jest też miejsce na Lecha Wałęsę,
co nieźle mnie bawi (ubawiło, bo zdjęcie z Wałęsą okazuje się
dowodem zdrady).
Jednak
czy nie jest tak, że zmieniły się dekoracje, a polactwo nadal
króluje?
Najważniejsza
zawsze będzie „Polska królem Polski”! Po prostu tacy już
jesteśmy. Najlepiej wychodzimy na zdjęciach „po torcie”. Bo o
polskich weselach Bielawski też pisze.
A
zakończymy Marianem Pilotem: "Czy powiedziałem? pyta; chichy
głos, zmącony ledwo powściąganą emocją; poruszony
jest bardzo. Pyta
znowu: Czy ja panu coś powiedziałem?".