Poszukiwanie


Ręce ojca - Aleksandra Julia Kotela, 320 stron. (Wydawnictwo JanKa, 2019) 

"- To jest wszystko, czym byłem i co robiłem. Jeszcze tylko akt zgonu i będą mogli zamknąć moją księgę."
To cytat z opowiadania "Szukając pana Greena" Saula Bellowa. Także w ten sposób mogłaby się zaczynać powieść Aleksandry J. Koteli. Ale autorka w podobny sposób kończy "Ręce ojca", książkę, która ma w sobie zaskakującą siłę przyciągania. Niby podobne rzeczy czytałem wielokrotnie, to jednak tych kilka dni spędzonych z tą prozą uznaję za dobrze spędzony czas.
Mamy kobietę przed trzydziestką, która po... samobójczej śmierci ojca, stara się go poznać, rozpoznać, zapoznać się. Całe życie żyli w rozłące. Ona w Polsce z matką, on kilkaset kilometrów dalej w Niemczech, prowadząc pub, czytając książki, organizując koncerty, wystawy i.... Ona go potrzebowała, on tęsknił. Po śmierci dostała knajpę, niezły księgozbiór, jego grafiki, pamiętnik i przyjaciela pisarza, który pisał co widział, co czuł i bał się "trupa ukrytego w szafie".

Mamy wątek kryminalny, ale to nie on czyni tę prozę pozytywną. Korzystny jest sposób w jaki autorka potrafiła nakreślić i zbudować literacko główną bohaterkę. Julia nie jest ani słodką idiotką, ale nie jest też pewną siebie istotą, która niemal wszystko wie i rozumie. Od pierwszych stron wraz z czytelnikiem poszukuje samej siebie. Przegląda się w twarzach i słowach  innych. Pisarza, babki, ludzi z baru, matki i kolejnych spotkanych bohaterów. Stara się z każdego spotkania brać jak najwięcej. Robi to także dlatego, że tak niewiele wie o swoim ojcu. Więc słucha, więc czyta, więc patrzy. A gdy wreszcie widzi obraz, który ją przeraża, to się rozkleja. Nie potrafi poskładać "tych puzzli" w całość. Czyli zachowuje się normalnie, naturalnie, podobnie - jak pewnie zachowałoby się wiele osób w tej sytuacji.

Dodatkowym plusem tej opowieści jest wyrazisty język, często pełen odniesień do literatury i psychologii. Jednak pisarka na szczęście broni się przed grafomanią. I jej "złote myśli" nie przypominają bełkotu Paulo Coelho. Są zgrabnie wplecione w dialogi, w szybkie i wartkie rozważania głównej bohaterki.
Lubię zwłaszcza te zdania (cytat poniżej), które dają świadectwo, że pisarka wiedziała kiedy i dlaczego chce ich użyć:
"Wspomnienia ryją we mnie koryto, którym myśli płyną jak rwąca, dzika rzeka, złość przeplata się z tęsknotą, miłość z nienawiścią. Na koniec wpadają do morza gniewu i zagubienia. Dlaczego nie wspominam chwil mdłych i nudnych?!"

Może jest tak, że sam jestem ojcem (bez takich tajemnic jak bohater książki), a moje dzieci nie mieszkają ze mną i dlatego tak bardzo utożsamiałem się z bohaterką, z Julią. Chciałem ją zrozumieć na każdej karcie książki.
Może jest, że sam piszę i postać Marka, rozkochującego w sobie młodszą kobietę, też poruszyła moje wspomnienia, naruszyła wewnętrzne tabu.
Może jest, że książki wybierają nas same. I czas, w którym jestem teraz był właściwym na tę właśnie lekturę.
Nie znam dorobku Aleksandry J. Koteli, ale z uwagą będę wypatrywał jej kolejnej książki. Mam nadzieję, że wtedy uniknie redaktorskich błędów, gdzie jej bohater na jednej stronie popija koniak z kostką lodu, by na kolejnej z tej samej szklanki sączyć już whisky. :)
Nota: 8/10

Obok okładki Wydawnictwa JanKa - zdjęcie mojego autorstwa.


popularne