Wiersze nadzieją nadziewane
„O obrotach” – Elżbieta Lipińska. FAKTORIA. K.I.T Stowarzyszenie Żywych Poetów, Brzeg 2021.
Propozycja
jest następująca: najgodniej jak tylko można; muzyka Marcina
Pawłowskiego (odkrycie ostatniego miesiąca) i do tej sentymentalnej
budowli dołóżcie książkę poetycką Elżbiety Lipińskiej – „O
obrotach”. Jeden plus jeden wcale nie jest dwa, tylko jak pisze
poetka: „Gdyby twoją pracą było patrzenie,
stwarzałbyś
świat o dzień nieznany i nowy”.
8/10
Poezja
Elżbiety Lipińskiej „cierpi”, ale oddycha optymizmem i wiarą w
lepsze jutro. I tutaj pianista Pawłowski uzupełnia, dopełnia,
wypełnia w sposób konceptualny czytanie „O obrotach”.
Poetka
dojrzała, kobieta, która uśmiecha się do nas ze zdjęcia, a na
kartach książki co chwilę daje czadu. Smutek postawiony do pionu,
który musi się tłumaczyć, dlaczego jego istnienie jest istotne,
ważne i poważne. Bo na przykład:
„Gdybyśmy
znali cel, nie byłoby o czym
pisać
wierszy, wystarczyłoby iść.
Na
szczęście cel jest tajemnicą
Deszczu,
wiatru i drzew.
Nie
naszą.”
Mnie
to chwyta za gardło. Mnie to dotyka stokrotnie. Bo deszcz jest
zawieją smutku, a wiatr?, a drzewa? Są samoistne. Nawet gdy wichura
wyciąga z korzeniami wiele bydle buku, świerku czy dębu, to drzewo
wciąż jest. Obumiera w sposób dostojny, tworząc nory i norki dla
leśnych gospodarzy.
Ale to
tylko jeden wiersz. A w tomie „O obrotach” jest ich mnogo. Tak
samo jako muzyki Pawbeats na streamach.
Chociaż
znam i polecam książki, które są liche jako całość, jako
kompletne opowiadanie, ale zdarza się w tych książkach jeden,
jedyny, wyjątkowy utwór, który ciągnie, wyciąga, wciąga,
rozciąga.
„O
obrotach” nie stanowi jeden zapis, tutaj jest ich naprawdę
mnogo.
Kilka
cytatów dających tej książce moc i pragnienie. Kilka cytatów,
które uwodzą, zwodzą, naprawiają lub psują nam humor w
codziennych zmaganiach.
„Noc
pocięta na bezsensowne kawałki.
Na
księgę za krótkie, na wiersz za długie,
na
sen bez szans”.
Mnie
to dotyka, mnie to głaszczę, a jednak muszę nadstawić własną
gębę, by dostać w policzek. Zasłużony ból, konsekwencja
własnych wyborów, własnych zaniechań i zmagań.
Kos
„Spróbuj
latać z połamanymi skrzydłami”
W
tej książce jest jak w zestawie bajek. Jest noc. Jest kobieta. Są
zwierzęta. Jest ogrom przyrodniczych zawahań. Czyta się to z
przyjemnością, a z drugiej strony z wściekłością, że świat
taj urządzono, tak pokrętnie tak jak w malignie, jak w baśni
„Piękna i Bestia”.
I
znowu, notorycznie namawiam was do słuchania Pawbeats. Te
rzeczy, ta twórczość się dopełnia, uzupełnia.
Podczas
czytania „czegokolwiek” słucham muzyki. Oczywiście najczęściej
kompozycji bez wokalu, ale z mocną linią melodyjną.
„O
obrotach" to melodia rzeczywistości.
Zauważyłem
kilka tendencji, które naprowadzają mnie do czytania lub słuchania.
Lubię posłuchać, poczytać ludzi w podobnym wieku do mnie.
Tendencyjnie odrzucam „gówniarzy” i „starców”.
Nie
obrażając nikogo; wiem teraz jedno. Musi się to zmienić. Mnogość
książek w moim „gabinecie” (tak moje Córki nazwały pokój, w
którym pracuje) ma metrykę podobnych mnie, młodszych, rzadko
starszych. A przecież Rotha czytałem i czytam do ostatnich jego
dni, licząc co roku, że Nobla właśnie on zasłużenie
dostanie.
Katalogowanie
twórczości jest bezsensowne. Zwłaszcza gdy dopada
cię młody muzyk, który stworzył i wytworzył tak wiele
wspaniałych utworów. I w połączeniu, złączeniu z poezją
Elżbiety Lipińskiej mamy przed sobą mapy i terytoria
instrumentarium nuty i słowa. Jest pysznie. Jest zjednoczenie,
połączenie, złączenie. Jest honorarium dla nocy i dnia. Dla snów
i bezsennych godzin.
Poezja
zawarta i zwarta w „O obrotach” jest doświadczeniem, które na
długo zostaje w czytelniku. Każdy utwór ma puentę, każdy
melancholijnie doświadcza bólu istnienia. „O obrotach” jest
książką, która ludzi z depresją, nie uspokoi, ale też nie
rozdrażni. Bo „O obrotach” ma siłę, ma „małe życie” w
sobie.
„W
trelach słyszysz jego małe życie.
Czekasz
na moment, kiedy skrzydła się zrosną
choćby
krzywo, czekasz na wschód ,
Żeby
znów poczuć się wolnym i odlecieć”
Jest
w tej poezji sporo naiwności, ale poetka ma na wodzy i trzyma w
karbach małostkowość.
To
poezja smutku, a zarazem liryka oczekiwania, wyczekiwania i wiary w
lepsze, inne jutro.
(...)
„Piszę wiersz
Kiedy czas
zbliży się do koniuszka ogona,
napiszę
inny. Będzie się zaczynał tak:
Napisałam
Kenneth odmierza czas i wtedy
jeszcze
nie
wiedziała, zamiast czego to napiszę”.
Retoryka
jakby duńska, nie nasza, nie polska. Ale to
wyimek, to przyczynek do dalszych rozważań, które już będą
Waszym zadaniem. Ja tom polecam, ja tom wywyższam. Książka
napisana z biglem, opętana przez smutek, rozpętana przez
nadzieję.
***
Pawbeats, właśc.
Marcin Pawłowski (ur. 23 maja 1990) – polski muzyk, kompozytor i
aranżer, a także producent muzyczny.
Wyprodukował
kilkadziesiąt albumów związanych z muzyką rozrywkową oraz
hip-hopem, z których kilkanaście uzyskało status złotej oraz
platynowej płyty. Na autorskich projektach współpracował z
wykonawcami z różnych gatunków muzycznych, takimi jak: Ania
Dąbrowska, Justyna Steczkowska, Natalia Nykiel, Monika Borzym,
Krzysztof Herdzin oraz
raperami: Tau, KęKę, Quebonafide, Tede,
Zeus, Miuosh, Pih, Kali, Bisz, Rahim. W 2014 i 2015
roku został wyróżniony tytułem Bydgoszczanina Roku. Współpracował
z Tomaszem Bagińskim podczas produkcji reklam. W 2019 roku był
kompozytorem i producentem muzyki do audiobooka „Anioły
i demony” autorstwa Mateusza Grzesiaka, który odczytali m.in.
Danuta Stenka oraz Zbigniew Zamachowski. Od początku swojej
działalności promuje projekt koncertowy Pawbeats Orchestra
– występuje z artystami, z którymi współpracował podczas
nagrań swoich płyt. Na przełomie 2019 i 2020 roku wyjechał w
pierwszą w historii polskiego rapu producencką trasę koncertową
wraz ze swoją orkiestrą oraz wykonawcami, wśród których są
m.in.: Pezet, Marek Napiórkowski, Dorota Miśkiewicz, Zeus,
Natalia Grosiak, Igor Herbut, VNM, Grubson czy Sobota.
Był wydawcą i producentem soundtracku do filmu Tokio 24 autorstwa
Krzysztofa Gonciarza. Jest autorem tekstu i muzyki do singla Roksany
Węgiel „Tajemnice”, który promował film „Tajemniczy Ogród”.