Trzeba tu powietrza
„Ostatnia
sarna na ziemi” – Piotr Pażdej. Książnica Podlaska,
Białystok 2023
Tylko
i wyłącznie determinacja Piotra Pazdeja doprowadziła
do wydania tej książki. To prawda; starałem się pomagać:
wydzwaniać, pisać e-maile i w kilku rozmowach starałem się być
nieugięty. Chciałem. Ba! Pragnąłem „Ostatniej sany na ziemi”
na papierze lub w e formie elektronicznej. Poległem. Ale co
się wlecze nie nie uciecze. Książka jest! I naprawdę warto ja
przeczytać.
8/10
Znam
ten rękopis od miesięcy. Zgrzyta mi ta tam kilka „przejść” –
jak niewyjaśniony zakup parówek z „Żabce” - ale to didaskalia.
Bo najważniejsza jest umiejętność pisarska Piotra Paz deja, a ta
jest naprawdę wyższa od wywyższanych publicznie publikacji.
Gdy
jesienią 2022 roku rozmawialiśmy z autorem o stylu i sile
przewodniej, to wymieniałem głównie jedno nazwisko. Jednego z
moich ulubionych polskich prozaików, a nie lubianych przez tzw.
polską krytykę. Wymieniałem nazwisko Piotra Siemiona.
I
najbliżej tu do „Bella, ciao”, jak tylko potrafię, uznaję
tytułową „sarnę” za dziecko Siemiona.
Nawet
jeżeli autor nie znał twórczości Siemiona i jego dwóch
mistrzowskich książek: „Bella, ciao,, i
„Niskie łąki:, to – On się zbliża do takiego formułowania
świata, w którym szczegół wygrywa z ogółem.
U Pazdeja,
podobnie jak u Siemiona, ważna jest „komunikacja”. Ona ma
dwojakie oblicza: wewnętrzne i zewnętrzne. Gdy na zewnątrz
wychodzą sprawy i sprawki, to mamy nieobliczalną puentę. Gdy
sprawunki są wewnętrzne, to czujemy ducha bohaterów. Ich zmagania,
ich nieporadności, ich zawahania się, ich
wątpliwości.
Ale! Pazdej nie
jest odtwórczy, nie jest naśladowcą, kopistą. Jest facetem z
indywidualnym talentem.
Ze
względu na znajomość z autorem, tylko delikatnie wtrącę, a
powinienem ostrzej; - Piotr Pazdej jest
niecierpliwy, nieufny, zbyt zamknięty w sobie. Te cechy nie są
negatywną stroną, ale uważam, że można było poczekać, że była
szansa wydanie książki w „szerszym wydawnictwie”. Ja czekałem
ponad rok na akceptację swojej poezji przez duże wydawnictwo. I
cieszę się, że nie z apteki; byłem niecierpliwym, bo szybkość w
literaturze prowadzi do pułapek.
Zacytuję
Wam kilka z ulubionych przeze mnie zdań „Ostatniej sarny na
ziemi”. Jest lepszy fragment, ale ten zdradza puentę. Zatem
jedziemy:
1.
Postaci na piątym pietrze już nie ma.
2.
Po dwóch minutach z apteki wychodzi kobieta z małym dzikiem na
ręku. Wchodzi do środka i zbliża się do zasłony z drugiej,
przezroczystej foli. W jednym miejscu wycięto otwór, w który
wklejoną czarną, szeroką taśmę kawałek pleksi. Po drugiej
stronie stoi kobieta w białym fartuchu ustami pokrytymi grubą
warstwą czerwonej szminki. Ciekawe, co sobie myślała, malując w
ten sposób się w ten sposób, przychodzi mu do
głowy.
Basta.
Wyrwałem
z kontekstu cytaty, które mają szersze znaczenie, ale są obrazkami
rzeczywistości tych opowiadań.
Pitu, pitu!
Uznacie, że zachwalam książkę Piotra Pazdeja, bo żyję w
symbiozie z tymi tekstami?! NIE! Często (może nie gęsto)
zmieniłbym tempo opowieści z przegadanego na wartkie, na szybkie,
na gibkie.
Jednakże,
czy
wtedy byłby to Pazdej, czy redaktor z przypadłością do zmian
w każdym tekście, który do niego trafi.
-Poczekajmy
do świtu! - radzi pisarz. Ja tekst piszę o kompletnym (przed)
świcie. Po nieudanym meczu polskich kopaczy, bo pułapkach, które
zdarzają się w urnach wyborczych, muszę Wam wymienić te nowele,
które:lubię” najbardziej.
Otóż: SAUDADE
„Saudade:
- to tekst pełen zaskoczeń. Ni jest pisany ad hoc. Ma swój rytm,
pomysł. Przebiegłość. Można dowieść, że tekst jest złożony
z epickich kalamburów, ale to liche porównanie; a dlatego liche, że
mimo iż składa się z kawałków, to stanowi jedność. OPÓŹNIENIA,
które łączą się w czasoprzestrzeni.
Liczę,
co więcej wierzę, że pisarstwo to zostanie dostrzeżone. Że ta
książka nie jest zaledwie zadrukowanym papierem, lecz pełnoprawną
dobrą polską prozą.
Z
Piotrem Pazdejem –
co
zdradzę – jest jak ze mną. Od wielkiego zaangażowania w
pisarstwo do niewiary we własne umiejętności. To głupota. Moja.
(Piotra diagnozować nie będę).
OSTATEK
To
jest, proszę Państwa, popis erudycji pisarskiej tego autora. Bo
kocham te:” Są w drodze od wielu dni, takich pobudek, nocy
przeżyli już kilkanaście. Obaj się podnoszą i ruszają przez
jezdnię”.
Niby
w tych zdaniach nie ma NICZEGO SZCZEGÓLNEGO, ale atmosfera
poprzedzająca, teraźniejsza i przyszła- wyjaśnia mój zachwyt,
nad takimi rozwiązaniami.
Oczywiście,
że jestem nieobiektywny.
BO SKORO wierzyłem, że książkę należy wydać „natychmiast”
(po redakcji), to teraz będę (i to robię)
Was przekonywał do zdobycia „Ostatniej sarny na ziemi” –
najlepszego tekstu w całym zestawie.
Jest
taki „prosty wiersz” Justyny Paluch z Wrocławia, ale on ma
drugie, a nawet trzecie dno i pasuje do prozy „Ostatniej
sarny”.
Otóż:
małe
bezbronne morze
przeleciał
bocian
i
to był właśnie ten
dziecinny rysunek
w
którym ptaki
to
połączone półkola
gdzie
rysuje się ciszę i wiatr
i
nie jest to żaden bałagan
tylko słowa
gotowe
do
wydukania na papierze
i
jeszcze cytat z poezji Jacka Podsiadło (z tomu Podwójne
wahadło):
(…)
jak
chcesz.
Żebyś
szła między ludzi.
I
że trzeba się łudzi
chociaż tak trudno rozmawiać.
To
też.
Proza
Piotra Pazdeja „to
też” „tylko słowa gotowe” i dobrze, że dzięki determinacji
autora (wreszcie) wydrukowane.
Gorąco namawiam do przeczytania „ostatniej sarny na ziemi”.
!