Tańczące obrazy
Sprężyna. Bożena Boba-Dyga. Fundacja Duży Format, Warszawa 2022.
7,5/10
Podglądaczy
dzielę na romantyków, szaleńców i tych wścibskich, którzy nie
muszą, ale chcą więcej.
Jestem
każdym z nich; zwłaszcza teraz po przeczytaniu „Sprężyny".
Bożena
Boba-Dyga zaprasza czytelnika, by podglądał? Inaczej: podaje rękę
do tańca. Krótkie spojrzenia w trakcie tanga lub innych
inteligentnych pląsów.
Bo
Bożena Boba-Dyga to poetka, wokalistka, kompozytorka, konserwatorka
dzieł sztuki, artystka działająca intermedialnie na
polu literatury, muzyki, plastyki i teatru.
To
widać, słychać i czuć!
Ale:
- Czy książka z 2022 roku już się nie liczy...? Nie należy o
niej rozmawiać, pisać? Bzdury!
Książki
o sto lat starsze wzbudzają we mnie emocje, a jakich odkrywanie nie
uznaję za przewinienie, lecz za rozpoczęcie nowej
przygody.
„Sprężyna”
leżała u mnie długo; zaginęła w tysiącach innych kartek,
nierówno ułożonych w stosach do strawienia...
Ale,
gdy zacząłem „rozmawiać” z autorką, oczy stały się
szeroko otwarte.
Z
tych niespiesznie spisanych historii wyłania się obraz pełen
drzazg i trocin.
Jeśli
założyć, że pisarka ułożyła dla nas przewodnik po zakamarkach
duszy, to warto uczestniczyć w... zwiedzaniu, oglądaniu,
oddychaniu.
Wszystko
oparte jest o nierozstrzygnięty dogmat: - Co było pierwsze jajko i
kura? Zresztą autorka też wątpi, że rozstrzygnięcie tego sporu
przyniesie komukolwiek ulgę.
Akademickie
gadanie nikomu nie służy, a więc przerywam, by zwrócić waszą
uwagę na multum nagromadzonych fraz, które uwodzą, innym razem
zwodzą.
„Sprężyna”
to:
-
z wdzięczności za wdzięczność postanowiłam zrezygnować z
jedzenia ośmiornic...
-
żebrak aktywny niewiele różni się od kuglarza,
-
ma posiwiałą twarz,
-
...można być znudzonym słońcem,
-
... fokusuję uważność na
długościach, a może wysokościach,
-
... jedną z cech Pchełów jest
bezprzykładna dzielność.
Wyrwane
z kontekstu słowa nabierają nowego znaczenia. Można się nimi
bawić.
„Sprężyna”
to zbiór krótkich szkiców. Jakby nie patrzeć mają coś na
kształt pereł. Są podobne do pamiętnika.
Zadziwia
prostota (nie mylić z prostactwem) przekazu. Autorka nie zawodzi nas
na manowce, opowiada wprost, a naszym zadaniem jest odszukanie kluczy
i kątów.
I
tak wpadłem na szalony pomysł poławiacza pereł. Ze słów, że
stronic wybrałem słowa, zapożyczyłem, wziąłem w leasing.
Wyszło
coś takiego:
Zaglądam
w dziurkę
widać
różnicę
Nieużywane ikony
błyszczące
atłasem
Fotografuję
kupkę piasku
zwracam uwagę
na
chorych i żebraków
perły codzienności
„Sprężyna”
to także opowiedziane fotografie. Czasami w jednym tekście mamy
kilka ujęć, innym razem dostrzegamy pojedyncze kadry. Album kolorów
sepii, szarości i promieni tęczy.
Można
czytać po kolei, ale można na wyrywki... Przed snem lub po
przebudzeniu.
François Soulages w
„Estetyce fotografii” rozważa postawy pisarzy wobec obu
dziedzin. Czytamy między innymi, że:
Fotografia
to dobra, urocza dziewczyna, ale nie jest skończoną, estetyczną i
muzealną pięknością, jak Plastyka czy Literatura. [...] Fotograf
dysponował aparatem, podczas gdy pisarz – geniuszem.
Nie
zgadzam się z tą opinią, bo wszystko zawsze jest i będzie „w
rękach” czytelników i widzów. A najważniejsze i tak są nuty,
jest muzyka. Bo to dźwięk jest pierwszy. Cieszę się, że pisarka
pisze w sposób polifoniczny, to dodaje tej prozie uroku, wzbogaca ją
i urozmaica.
"Sprężyna" powinna
trafić i do was, między jednym a drugim. Między starym i nowym
szukaniem książek odłożonych, lecz niezapomnianych. A to wszystko
wyprzedzeniu ukazania się kolejnej książki tej
autorki. Wyglądajcie nowości nie zapominając o tym, co
było zaledwie wczoraj.