Pragnienia pośrednika
Zamieszkiwanie
pamięci. Joanna Ugniewska. Pogranicze, Sejny
2022.
10/10
Jestem słoniem w składzie porcelany;
rozwalam wszystko w drobny mak. Pył tłuczonego szkła unosi się, a
ja nadal nie mogę wyjść z podziwu. Joanna Ugniewska i
jej „Zamieszkiwane pamięci” to mistrzostwo, które wcześniej
przegapiłem.
To nie Hiszpania wygrała turniej w Niemczech.
Kopacze przy talencie, wiedzy, erudycji Joanny Ugniewskiej,
to... patałachy.
Gdy
piszę o przeczytanych książkach, to zwykle chwalę lub ganię w
tak zwanej trzeciej tercji. Tym razem walę prosto z mostu. I uwaga
zasadnicza: jeśli ktoś nie jest oczytany, to „Zamieszkiwanie
pamięci” go znudzi, lub czytelnik uzna, że to duby smolone.
Nie
chcę, by ktoś uznał mnie za buca, który zachwala książkę, bo
sporo wie i dlatego uważa, że bezmiar rozumie. Tak nie jest.
Nie
wszystkie omawiane przez Joannę Ugniewską książki znam,
ale ceniona i nagradzana tłumaczka pisze tak, że szybko orientujemy
się w zawiłościach tych esejów.
A może wcale nie są to
eseje?! To „zwykłe” akademickie pitolenie! Jeśli ktoś uzna, że
autorka plecie androny, to ja kładę go na łopatki bez użycia rąk.
Będę się po prostu śmiał; głośno i wyraźnie. I będę bronił
tej książki jak niepodległości.
Uwielbiam pisanie o pisaniu.
Cenię autorów, którzy opowiadają, jak czytają i dlaczego to
robią.
Przyczyny – powody są bardzo różne. Na przykład
Marcin Wicha w 2017 roku wydał książkę o tym, jak
porządkuje rzeczy po śmierci mamy. Dowiadujemy się co i jak
czytała kobieta, której już nie ma, ale takie myślenie to błąd.
Mama Marcina Wichy będzie zawsze, m.in. dzięki jej
księgozbiorowi.
Alberto Manguel jest pisarzem,
tłumaczem i redaktorem, czy jest wyłącznie bibliotekarzem i
bibliofilem, który mógłby (robi TO) pisać i rozmawiać wyłącznie
o czytaniu?
Przecież „Historia czytania”, „Pożegnanie z
biblioteką. Elegia z dziesięciorgiem napomknień” (świetne
tłumaczenie Michała Tabaczyńskiego) czy „Słownik miejsc
wyobrażonych” - to są szczegółowe opisywanie emocji, których
doznajemy podczas czytania, a że Alberto Manguel zna się
na rzeczy, to łączy kropki I ROZPOWIADA, cytuje, dywaguje – ale
najważniejsze jest to, że nie chrzani głupot i Joanna Ugniewska w
podobny sposób ROZPOWIADA. Na pewno startuje z uprzywilejowanej
pozycji, bo jest długoletnią wykładowczynią literatury włoskiej
Uniwersytetu Warszawskiego.
Ponadto pani profesor niejedno w swoim
życiu napisała, a w gablocie ma liczne nagrody.
„Zamieszkiwanie
pamięci” nie jest pisane ciągiem. Całość ma swoje korzenie w
„Zeszytach Literackich”, Przeglądzie Politycznym” i „Tygodniku
Powszechnym”. DOBRZE SIĘ STAŁO, że przybrało TO formę książki,
która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Podobnie cudownie
zdezorientowany czułem się, gdy profesor Ryszard Koziołek zaczął
zaskakiwać mnie kolejnymi utworami. Jego „Czytać, dużo czytać”
czy np. „Dobrze się myśli literaturą” - uświadomiły mi, jak
niewiele wiem. Jednakże się nie poddaję. Czytam i czytać będę
aż do ostatniego tchnienia.
Będę też jak Jacek Dehnel
odwiedzał biblioteki ulotne, wymyślone, otwarte tylko dla
nałogowych czytaczy.
Wpadniecie w zachwyt, gdy dopadniecie
„Niewidzialne biblioteki” (Czarne, Wołowiec 2022).
Czytanie
i pisanie jest jak maligna. Nie ma rozwiązania, pigułki, zastrzyku.
Joanna Ugniewska nie chce nas ratować, bo i po co,
dlaczego?! Nasze ciało, nasz duch musi skanować kolejne książki.
To jak podanie wody spragnionemu biegaczowi, który, nawet gdy
zwalnia, to jest w ciągłym ruchu (czytaniu – pisaniu).
Wytrawni
czytelnicy (biegacze) zaczynają w pewnym momencie kłusować. Bo
chcą więcej i więcej. Są zdrowo
uzależnieni.
Joanna Ugniewska daje nam sporo
podpowiedzi i rzuca koła ratunkowe. Jej pisanie jest czynieniem
dobra. Nie jestem pasjonatem krzyżówek, ale „Zamieszkiwanie
pamięci” to rewelacyjny anagram.
Niewidzialne daje swój cień.
Pisarka podaje nam „gotowca” na tacy, ale musimy być uważni,
skupieni. Należy się postarać, wywołać ducha. Czyjego? Jorge
Luis Borges – tylko ON.
To on ułożył hasło do krzyżówki i
o dziwo znam odpowiedź. CZYTANIE, PISANIE, SŁUCHANIE to jest ten
labirynt, o którym wspomina w opowiadaniach Borges. Otóż:
'Znam
pewien grecki labirynt, którym jest jedna tylko, prosta linia. Na
linii tej zgubiło się tylu filozofów, że z łatwością może
zginąć jeden zwykły detektyw”.
Oczywiście to tylko „moje
gadanie”, ale Joanna Ugniewska prowadzi nas przez gąszcz
świata literatury. Z chaosu rodzi się zamieszkiwanie pamięci.
Dopada nas transcendencja.
Najlepiej widać (i czuć) to w
rozdziale zatytułowanym MIEJSCA. To moja ulubiona część tej
cudownej fabuły.
Wspaniałym utworem jest „Żyć w micie i poza
nim”. To część rozdziału „WŚRÓD KSIĄŻEK”.
Moim
największym odkryciem jest to, że całość łączy jedno. Jest to
BEZIMIENNY BOHATER. Przecież cała epika i liryka jest hołdem
oddanym „komuś”; „temu”, który ukrywa się i stanowi o
stanie rzeczy, czy to w powieściach, czy poetyckich
potyczkach.
Autorka jest przesiąknięta wiedzą, ale nie traktuje
nas z dystansem; pomaga nam w interpretacjach i tworzy coś w rodzaju
ściągi. Pokazuje i wskazuje odsyłacze. Komentuje rzeczy zupełnie
z różnych książek. Łączy niepołączalne. To jest swoiste
postscriptum, które oczywiście rozjaśnia akcje utworu, ale przede
wszystkim sztukę łączy z codziennością. W ten sposób wkraczamy
na tereny niby zakazane, ale niuanse życia prywatnego są TYM, co
często ma wpływ na przekaz i jakość dzieła literackiego.
Rzadko
TAK piszę, ale dzisiaj muszę: - Znajdźcie „Zamieszkiwanie
pamięci” i rozkoszujcie się muzyką słowa!
Ten tekst
napisałem, słuchając płyt jego artysty. Miles Davis i dziesiątki
pisarek i pisarzy, którzy „występują” na łamach książki,
zagrali razem. Także dla zmarłych, bo książka kończy się
epitafiami. W rozdziale POŻEGNANIA, autorka składa hołd tym,
których ceni i... (nie zawsze) rozumie. Są to
Antonio Tabucchi (1943 - 2012), Umberto Eco (1932 - 2016),
Predrag Matvejević (1932 - 2017).