Poezja nigdy nie uczyni zła!
„język,
to obnażone serce”. Niezabliźniony świat – 70 wierszy” –
Ryszard
Krynicki. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2022.
„Bagaż”
– Jerzy Jarniewicz, Buro Literackie, Kołobrzeg 2023.
Felieton
To
jest niedługi tekst o tym, że jesteśmy ślepcami. Połykamy prozę,
której w Polsce jest nadprodukcja, a nie zauważamy dwóch ważnych
książek. Autorzy wyborni, bo Jerzy Jarniewicz i Ryszard
Krynicki.
Są
dwie okazje bez okazji, które tworzą sytuacje bez wyjścia. Picie
wódki i czytanie poezji.
Alkohol
odrzuciłem, jednakże z poezją nie mogę się rozstać. Dlatego
dzisiaj, kilka dni przed przyznaniem Literackiej Nagrody NIKE,
napiszę o dwóch książkach, których wydanie ma sens, jednakże
różny, osobny.
„Bagaż”
Jerzego Jarniewicza kupiłem na początku roku i uważam, że jest to
książka średnia na jeża. Na fali nagrody wdano wiersze
powtarzalne, bez błysku, ale z emblematem, z nazwiskiem, które
otwiera wiele drzwi.
Jarniewicz
to jedno wielkie zagadnienie. Ale obok
mamy niesamowity tom wydany przez Universitas. 70 wierszy
Ryszarda Krynickiego. Tom, bez którego nie potrafię normalnie —
naturalnie oddychać od miesięcy.
„Niezabliźniony
świat: język, to obnażone serce” to jedna z najważniejszych
książek, które obecnie posiadam, które przepuszczają mnie przez
maszynkę do mielenia mięsa. Tym mięsem są słowa Ryszarda
Krynickiego, który w czerwcu skończył 80 lat.
Z
„Bagażem” jest taki problem, że ma świetny tytuł i „taki
sobie” środek. Książka wydana przez Biuro Literackie, na kanwie
sukcesu Jerzego Jarniewicza, który za tom „Mondo cane”
(2021)
dostał Nike. Zasłużony laur, chociaż uważam, że na liście
nominowanych była także wyjątkowa książka. Mam na myśli
„Golema” Macieja Płazy.
„Takie
pozycje” jak „Golem” powstają w polskiej literaturze rzadko.
Sięgać pamięcią trzeba daleko i mocno. Np. „Wielki strach. To
samo, ale inaczej” lub „Sen Azrila”
Juliana
Stryjkowskiego.
Ale wróćmy
do poezji.
Ryszard
Krynicki! Ja te 70 wierszy czytam codziennie. Noszę ze sobą
modlitewnik, który przeczcież, jest
wydaniem „okazjonalnym”.
Inaczej
jest z „Bagażem” Jerzego Jarniewicza, który zawodzi, a jednak
(o, Boże) uwodzi.
(...)
„Przybiorę
twoje imię, twoje imię
mnie
przyjmie bez pytań. Weżniesz
moje
spodnie, wezmę od ciebie bluzę. Zerwiemy
z
szyi klucze i pójdziemy jak jeden
w
przeciwległe strony. Zostanie po nas miłość
plus
elektryfikacja”.
Cytat
z wiersza Jarniewicza, Cytat z „poranka po rewolucji” Cytat,
który chwyta mnie za gardło, zatem jest „Bagaż”obarczony
pięknem i nostalgią. A jednak wybieram Krynickiego, autora, który
rusza i porusza. Wydanie przygotowane pod redakcją Andrzeja
Nowakowskiego nie ma słabych punktów.
Całość
ułożył i wstępem opatrzył Marian Stała.
A
zatem:
„Mój
przyjaciel odcina się od świata” – dla mnie wiersz z cyklu
„mistrzostwo świata”.
Czytajcie:
„Mój
przyjaciel, o którym tylko tyle wiem,
że
jest kimś innym,
kładzie
się na łóżku i przykrywa twarz gazetą
odcinając
się od światła;
jego
ciało przeistacza się w ciało kogoś
o kim właśnie
śni,
że
za niego umiera;
gazeta
przykrywa go jak całun,
całuje
jego wargi,
jego
wargi
spijają
druk,
druk
pije jego krew,
gazeta
przesiąknięta jego krwią
spada
na podłogę
i
wraca do siebie
blada
jak papier”
Ja
ten wiersz widzę, czuję. On mnie dotyka, porusza. Stwarza
możliwości narkotycznego snu. Gazeta testamentem.
Jarniewicz
ma także (używa) PEŁNO sytuacji, w których publicystka staje się
liryką. Jednak o ile „Mondo cane”
się
klei. Jest tomem, a nie „zwykłą zbieraniną wierszy z szuflady”.
„Bagaż” natomiast to książka nierówna. Znajdziemy tam
„fabrykę męskości”, ale także „manufakturę poety
zagubionego”.
Kupiłem
„Bagaż” w cenie „połówki” wódki i dobrze się stało.
Jednak pierwsze i piętnaste, a potem trzydzieste odczytanie nie
przyniosło czytelniczej satysfakcji. Ukazała się książka
laureata Nike. To jedno zdanie wystarczy, bo gdy zaczynamy grzebać
„w bebechach”, to „Bagaż” staje się garbem, a nie otwartą
szufladą, z której wyleciały wiersze piękne, bolesne, piekące i
niszczące oddech.
Kika
tygodni po zakupie „Bagażu” trafiła do mnie książka Ryszarda
Krynickiego i… „miłość od pierwszego czytania”. Tak, ja
wiem, że jest to swoista antologia, że treść tych wierszy została
upubliczniona lata temu, a jednak zbiór „Niezabliźniony świat”
jest jak wskrzeszenie. Z czytelnikiem (ze mną) dzieją się rzeczy
niewytłumaczalne. Halucynogen łączy litery i słowa. Całość to
narkotyczny wiatr.
„Bagaż”
to 65 wierszy (z apendyksem) w wyborze autora z posłowiami Kapra
Bartczaka i Joanny Orskiej.
Świetnie
przygotowany literacki towar. A jednak całość blaknie, gdy obok
położymy 70 wierszy Ryszarda Krynickiego.
„Jarniewiczowi
sporo uszło płazem” – zaczyna swój tekst Kacper Bartczak. I to
prawda, i to kłamstwo. To slogan, który nieźle brzmi, bo Bartczak
nie jest krytyczny wobec poezji Jarniewicza. On ja tłumaczy. Taki
szkolny wybieg.
Podobnie
z rechotem przyjmuję zdanie Joanny Orskiej. Pisze prawdę, obraca w
placach klucze truizmu i banału, bo: „Jerzy Jarniewicz jest dziś
poetą świetnie przeczytanym, jego twórczości towarzyszy wachlarz
interpretacji niezwykle czułych, wnikliwych, poznawczo owocnych –
trudno się mierzyć z rozmachem takiego wielogłosu”.
-
Czyli na kolanach.
-
Czyli machina upodobnień.
Jarniewicz
wielkim poetą jest, a ten, kto temu przeczy, jest błaznem. Zatem
zostałem z własnej woli clownem, bo nie uważam Jarniewicza za
poetę kompletnego. Raczej dobrze opakowanego.
A
Krynicki?
To
jest psałterz. Książka wydana kilka miesięcy temu, a przeze mnie
zalana kawą, pokreślona ołówkiem, pognieciona i wożona po
szpilach, nowych domach i starych mieszkaniach.
I
w tym ustroju, nastroju „Bagaż” mi ciąży. Jest to pisanie
kombatanta. Jest to tworzenie produktu z marką, którą wyrobił
sobie Jarniewicz.
A
Krynicki?
Tak,
to prawda, to poeta słów zwróconych w stronę prawdy.
A
czy Jarniewicz fałszuje? Nie, ale gra z playbacku.
A
Krynicki?
Wydawnictwo Universitas wydało
brewiarz. Chodzę z tą książką niczym kapłan. Jestem (być może)
przebierańcem, ale 70 wierszy Krynickiego jest dla mnie do tej pory
wydarzeniem literackim tego roku.
Książka
tak wydana zasługuje na laur. Ze słów tam wciśniętych można
śmiało ułożyć litanię.
Z
kilku utworów wyrywam słowa i tworzę „swojego Krynickiego”. To
samo zaraz zrobię z Jarniewiczem.
KRYNICKI
obalić
teorię Darwina
ale powiem
prawdę: czasami wierzę
mogę zarosnąć,
lecz ta jedna bezcielesna
trzeba
użyć
bandaży
i żużla.
JARNIEWICZ
matkę
rzucisz i ojca się
wyprzesz
tu
było kino trzeciej kategorii
za
oknem zwisały porzeczki
leżałem
na kozetce, nie wiedząc,
co
i kiedy zasłonić
wybrane języki
martwe?
Lubię
bawić się poezją. Z prozą tak się nie da. A wiersze tworzą
miliony możliwości. Odczytywanie wprost lub plastyczne łączenie
niektórych fraz.
Mogę
pisać i nadpisywać ten tekst, ale dochodzę do wniosku, że teraz
(jutro), gdy ruszam w podróż, do nowego miejsca, to do plecaka
upycham obie książki. I Jarniewicza, i Krynickiego.
Ponieważ
relacje między tymi wierszami są mocne i zespawane sposobem
przedstawiania świata. I Jarniewicz i Krynicki piszą boleśnie, ale
jakże prawdziwe.
Moje
wątpliwości dotyczące „Bagażu” da się rozwiać. Trzeba
książkę przeczytać kolejne trzydzieści razy.
Trzeba
przestać się dąsać w poszukiwaniu poetyckiego Graala.
Chociaż
nie! Trzeba urządzić grę! Trzeba Krynickiego i Jarniewicza
zaprosić do zabawy.
Trzeba
ich wiersze nadpisywać. Trzeba dopisywać. Należy
rozpisywać.
Poezja
to fascynacja słowem, zatem dlaczego nie „uwolnić” tych słów
i dwóch polskich poetów używać jak nikotyny. Spalanie, łzawienie
oka, widok z tarasu, plusk zgaszonego peta w kubku z wodą.
Plusk
Jarniewicz.
Gulgotanie
Krynickiego.
Chlup,
chlup. Poezja jest do używania, do „szamania”, do ciągłego
trawienia. Papieros za papierosem. Wiersz po wierszu.
Chlup,
chlup.
Za
kilka dni przyznanie „Nike”. Wygra proza. A i tak wolę,
wybieram, poezję.
Dzięki
liryce staje się onanistą słowa.
Dzięki
liryce mam wizje, gdy patrzę w lustro.
Dzięki
poezji (Krynickiego i Jarniewicza) czasy chłopięce wracają do mnie
jak samoloty z papieru jak łódki z kartonu. Zabawy dziecięce,
które bawią dojrzałego mężczyznę.
Poezja
nigdy nie uczyni zła! To wiwisekcja życiowych potknięć.